Wybiła 19.35- wstawiam one-shota :)
Ps. Arty na końcu nie są moją własnością znalazłam je w grafice google.
Trzy miesiące wcześniej- 5 listopad.
Był wściekły, na co? Na kogo? Nie miał pojęcia. Czuł, że coś nie gra, coś mu umyka, tylko co? Tego też mógł się tylko domyślać. Jego emocje przełożyły się na jazdę. Już kilku wpienionym kierowcom, którym zajechał drogę pokazywał środkowy palec. Kątem oka widział kobiety z dziećmi, na których twarzach było wypisane „aby mój syn nie jeździł na motorze jak ten wariat”. Gniew krążył w jego żyłach i już wiedział, że znowu głośną grą na gitarze zakłóci ciszę nocną sąsiadom, był tego bardziej niż pewny.
Ps. Arty na końcu nie są moją własnością znalazłam je w grafice google.
Trzy miesiące wcześniej- 5 listopad.
Był wściekły, na co? Na kogo? Nie miał pojęcia. Czuł, że coś nie gra, coś mu umyka, tylko co? Tego też mógł się tylko domyślać. Jego emocje przełożyły się na jazdę. Już kilku wpienionym kierowcom, którym zajechał drogę pokazywał środkowy palec. Kątem oka widział kobiety z dziećmi, na których twarzach było wypisane „aby mój syn nie jeździł na motorze jak ten wariat”. Gniew krążył w jego żyłach i już wiedział, że znowu głośną grą na gitarze zakłóci ciszę nocną sąsiadom, był tego bardziej niż pewny.
Nie rozumiał Raven.
Widział, że coś jest nie tak, ba! Zbyt dobrze ją znał by nie wiedzieć, że coś
jest nie tak, jednak ta się uparła by jak nigdy trzymać jęzor za zębami. Coś ją
dręczyło i jemu to coś też nie dawało spokoju. Drążył więc temat, dopóki nie
zaczęła go unikać. Nie miał pojęcia co się dzieje. Coś jest nie tak, coś jest
nie tak. Cały czas huczało mu w głowie, ale co do cholery jasnej?!
Nie podobało mu się to jej
nagłe przygnębienie, to chodzenie z ponurą miną z kąta w kąt, unikanie tematu.
Ostatnio nie była sobą i coraz bardziej go to martwiło. Nie podobało mu się też
to, że podczas gdy jego postanowiła unikać przyczepiła się jak rzep do tego
sztywniaka gospodarza, nawet z Lysem, który nie nadepnął jej na odcisk ciągłym
wypytywaniem rozmawiała tyle co nic. Chyba flaki gospodarzowi wypruje jeśli
namiesza Raven w głowie, co on sobie myśli, że będzie miał kolejną dziewczynę
na usługi jak Melanię, która jest prawie jak wierny piesek? Raven nie jest
głupia. Chciał myśleć, że w jej zachowaniu nie ma nic dziwnego, że wszystko
sobie ubzdurał, jednak nie mógł. Coś ewidentnie nie grało… a on nie miał
pojęcia co się dzieje.
Z piskiem opon wjechał na
podjazd, zgasił silnik. Zszedł z motoru i zamknął bramę. Gdy tylko otworzył
drzwi od domu Demon radośnie merdając ogonem skoczył na niego, po czym wybiegł
na dwór. Gdy wszedł do środka pierwsze co zrobił to sprawdził czy aby ktoś nie
zostawił wiadomości na automatycznej sekretarce. A jak. Pięć połączeń
nieodebranych i pięć zostawionych nagrań, a od kogo? Wiadomo, Erick. Od razu
wszystkie skasował, bo od półtorej roku Erick truje mu w kółko i w kółko o tym
samych. Miał już dość tego tematu, jakby na dziś nie miał wystarczająco
zszarganych nerwów. Musiał się wyładować. Po nakarmieniu psa i zjedzeniu jakiejś kanapki zszedł do piwnicy, chwycił za gitarę
i zaczął grać. Byle co, aby głośno. Jednak zamiast pozbyć się niechcianych
myśli uzyskał efekt odwrotny do zamierzonego. Znów myślał o Raven, o tej
fiołkowookiej istotce, która już dawno temu wywaliła jego życie do góry nogami.
Martwił się o nią coraz bardziej, takie zachowanie do niej nie pasowało. Gdyby
tylko chciała powiedzieć co ją dręczy…
Zatracił się w muzyce,
nawet się nie zorientował kiedy było po siódmej. Dziwne wrażenie, że coś jest
nie tak jak powinno zamiast ustąpić, nasilało się coraz bardziej. Westchnął,
nie wytrzymał, zadzwonił do niej. Już po pierwszym sygnale połączenie zostało
odrzucone. Nie przejmował się tym jednak. Raven zawsze oddzwania, a to, że za
pierwszym razem odrzuci połączenie oznaczało tyle, że w danej chwili jest
zajęta. Poczeka. Czekał kilka minut, kilkanaście. Z każdą przedłużającą się
minutą jego nerwy napinały się jak postronki. Za długo to trwało. Zaczynał się coraz bardziej niepokoić.
Spojrzał na zegarek na wyświetlaczu telefonu, dochodziła ósma. Może, za bardzo
panikował, może po prostu zapomniała oddzwonić, jednak jej nigdy się to nie
zdarzało, a w dodatku coś nie dawało mu spokoju i kazało mu jechać do niej jak
najszybciej. To dziwne uczucie wygrało. Cały w nerwach czym prędzej wybiegł z
domu i wsiadł na motor. Coś mówiło, że stało się coś złego. Prawie nad sobą nie
panował, jechał katując silnik, nie przejmując się wściekłymi klaksonami
poirytowanych kierowców. Może później dostanie mandat, ale teraz go to nie
obchodziło. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bał, nie… nie pierwszy. To
uczucie było porównywalne do tego, gdy Debra popchnęła Raven, a ta spadła ze
schodów do piwnicy i rozbiła sobie głowę. I w tym przypadku nie obchodziło go
nic, nic oprócz Raven.
Gdy podjechał pod jej dom…
coś w nim pękło. Jak maszyna zszedł z motoru. Widział jej zapłakaną ciotkę
rozmawiającą z jednym z ratowników medycznych, patrzył na karetkę, jednak całą
swoją uwagę skupił na grupie ratowników medycznych wynoszących na noszach ciało
w czarnym worku. Zastygł, nie mógł się ruszyć. Cały jego świat runął, zawalił
się w jednej chwili. Nie… Nie, nie, nie!!! To nie mogła być prawda. Nie mogła!
Patrzył pustym wzrokiem
jak pakują ciało do karetki, jak zamykają się drzwi. Miał wrażenie, że świat
sobie z niego kpi, że czas się zatrzymał. Jeszcze nic do niego nie docierało,
nie chciał by coś do niego dotarło, bronił się przed tym z całych sił.
Zaczął padać deszcz i na
tym skupił swoją uwagę na deszczu, nie chciał myśleć o niczym innym. Jednak
poszczególne bodźce powoli zaczynały do niego docierać. Słowa „samobójstwo”, „powiesiła
się”. Nie mógł w to uwierzyć, nie mógł uwierzyć, że Raven…
Dlaczego? Dlaczego, Raven?
Dlaczego?
Upadł na kolana i schował
twarz w dłoniach. Z oczu zaczęły płynąć mu łzy, które mieszały się z kroplami
deszczu. Zaczął targać nim szloch, pierwszy raz w życiu płakał, pierwszy raz w
życiu płakał jak małe dziecko. W jego głowie kołatało się tylko jedno, jedyne
pytanie: Dlaczego?
Raven od ich pierwszego
spotkania wtedy w parku była radosną iskierką, świeżym powiewem w jego pustym,
czarnym świecie. Wiedzieli o sobie wszystko, zawsze na sobie polegali. Od
podstawówki, przez gimnazjum, aż po liceum. Zawsze razem, potrafili zrozumieć
się bez słów. A teraz… A teraz jej nie ma.
Czuł jakby ktoś rozrywał
go na strzępy, jakby ktoś wyrwał ją z jego serca. Ból rozsadzał go od środka,
był nie do zniesienia. Stracił ją, ona nie żyje. Sama się zabiła. Pochłonęla go
ciemność, pustka, świat zawalił mu się na głowie. Miał tylko ją… tylko ją…Zacisnął
dłoń w pięść i uderzył nią o bruk.
Poplakalam się. Tyle uczuć w tak krótkim fragmencie........ Piękne to było! *o*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i przesyłam wenę. Już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów <3 :)
Dziewczyno...ten One Shot był boski *-* Kit, że krótki, ale boski :D
OdpowiedzUsuńWiesz co...ty wiesz kiedy wstawić coś smutnego XD Przed chwilą oglądałam takie jedno anime (07- Ghost, może znasz? ) i ryczałam jak głupia przez cztery odcinki i do tego znowu, jak głupia, poryczałam się jak to czytałam T^T Tyle emocji w tak krótkim Shocie T^T
Przesyłam dużo weny, czekam na rozdział i pozdrawiam ^-^
Biedny Kas ;< Ale rozdział sam w sobie świetny, odsłania kawałeczek tajemniczej śmierci Raven. Co robiła z Natem? Coś ją dręczyło? Ciekawa jestem jak w końcu wyjaśni się jej śmierć!
OdpowiedzUsuń